Po tej metamorfozie jest nie do poznania. Jak schudnąć przy cukrzycy?
Diabetyk24.pl
26 marca 2024Jeszcze 2 lata temu Aleksandra Żyła, chorująca na cukrzycę typu 2, ważyła 40 kg więcej. Nie wpływało to pozytywnie ani na jej samopoczucie, ani tym bardziej na poziomy cukru. Dzięki samozaparciu i pomocy diabetolożki oraz męża, zmieniła swoje życie – dosłownie. Dziś inspiruje innych, prowadząc na Instagramie profil z_cukrzyca_w_parze.
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Przeszła Pani ogromną metamorfozę. Teraz jest Pani lżejsza o 40 kilogramów. Większa zmiana dokonała się w ciele czy w głowie?
Aleksandra Żyła: Zgadza się, przeszłam totalną metamorfozę, zwłaszcza w głowie! Po zdiagnozowaniu cukrzycy czułam, że mój świat się zawalił. Złościłam się na wszystko i wszystkich. Począwszy od lekarza ginekologa, moich rodziców, męża, a skończywszy na sobie. Nie wiedziałam, co będzie dalej z moim życiem. Byłam przerażona i zagubiona.
Kto lub co pomógł Pani znaleźć nadzieję?
Przez całkowity przypadek trafiłam na wspaniałą doktor diabetolożkę, która kompleksowo się mną zajęła. Przede wszystkim zaczęła mnie edukować i przekonywać, że z cukrzycą można żyć tak normalnie, jak tylko się da. Bardzo mnie motywowała do tego, by moje leczenie nie opierało się tylko na farmakoterapii. Wtedy powoli zaczęłam zmieniać swoje myślenie i nastawienie do życia z tą chorobą. Zaczęłam wierzyć, że może być dobrze.
W jakich okolicznościach poznała Pani diagnozę?
Jestem pacjentką kliniki leczenia niepłodności i można powiedzieć, że dzięki mojemu lekarzowi prowadzącemu rozpoznano u mnie cukrzycę typu 2. Był to koniec listopada 2021 roku. To on, przez moją nadmierną masę ciała (ważyłam wtedy prawie 100 kg), skierował mnie na test obciążenia glukozą i wówczas okazało się że normy są bardzo przekroczone.
Organizm sygnalizował, że z gospodarką węglowodanową może być coś nie tak?
Z perspektywy czasu dostrzegam pewne objawy. Często pojawiały się silne bóle głowy, nadmierne wypadanie włosów, zmiany skórne na moim ciele, m.in. czerwone, swędzące obszary, a także infekcje intymne, które konsultowałam z lekarzami, ale nigdy nie byłam informowana, że to może być również objaw nieleczonej cukrzycy.
Mimo otyłości żaden specjalista nie zasugerował Pani, że to może być cukrzyca?
Nie. Ja również totalnie wypierałam ewentualność zachorowania na cukrzycę typu 2, chociaż profilaktyczne badania glukozy na czczo powodowały u mnie lęk i zawsze wyniki były na granicy normy. Nie przywiązywałam też szczególnej uwagi do nawyków żywieniowych, stylu życia czy sylwetki, które mocno odbiegały od optymalnych. Myślę, że czasem trzeba dojść do ściany, u mnie zwanej cukrzycą, żeby zobaczyć jak bardzo jest źle i zacząć żyć odpowiedzialnie.
„Znaj ryzyko, bądź odpowiedzialny” - to hasło tegorocznego Światowego Dnia Cukrzycy. W jaki sposób odnosi Pani to hasło do swojej historii?
To hasło przypomina nam o roli czynników ryzyka zachorowań na cukrzycę i oddziaływania ich na naszą świadomość o tej chorobie. Tak, aby zapobiec cukrzycy typu 2 lub jak najbardziej opóźnić jej wystąpienie. Należy pamiętać także o powikłaniach, jakie niesie za sobą ta choroba, o edukacji i opiece medycznej. Nauczyć się patrzeć na cukrzycę bardzo szeroko i kompleksowo.
Zaczęła Pani studia dietetyczne. Ten wybór jest konsekwencją diagnozy?
Długo nosiłam się z podjęciem decyzji o rozpoczęciu studiowania dietetyki, ale prawdą jest, że sam pomysł zrodził się po zdiagnozowaniu u mnie cukrzycy i rozpoczęciu wdrażania zmian w moim dotychczasowym życiu.
Na czym konkretnie polegały te zmiany?
Dotarło do mnie, że wyrównanie poziomu glukozy i osiągnięcie prawidłowej masy ciała jest konieczne do dalszego leczenia niepłodności i to właśnie napędzało mnie w działaniu oraz w byciu konsekwentną. Podstawą był oczywiście plan leczenia, za nim poszła zmiana nawyków żywieniowych i dotychczasowych przyzwyczajeń. Bardzo dużo czasu poświęciłam na edukację w obszarze żywności i żywienia osób w cukrzycy, a szczególnie osób z nadwagą i otyłością. Bycie diabetykiem na diecie eliminacyjnej z minimum 30 kg do zrzucenia to naprawdę wyzwanie. Od połowy grudnia 2021 do połowy sierpnia 2022 osiągnęłam książkowe wyrównanie glikemii i prawidłowe BMI, zostawiając za sobą 40 kg. Na diecie eliminacyjnej nie korzystałam z pomocy dietetyka, opierałam się na doświadczeniu mojej diabetolożki oraz wiedzy, którą zdobywałam samodzielnie. Do dietetyka zwróciłam się o pomoc w ułożeniu diety stabilizacyjnej. W całym procesie wspierał mnie mój mąż.
Na jakich produktach opiera się Pani dieta?
To dieta z ograniczeniem łatwo przyswajalnych węglowodanów. Jej głównym celem jest unormowanie stężeń glukozy we krwi oraz zapobieganie powstawaniu powikłań cukrzycy. Ograniczenie podaży węglowodanów prostych, łatwo przyswajalnych idzie w parze z zwiększeniem udziału w diecie węglowodanów złożonych, w tym produktów bogatych w błonnik pokarmowy. Układając swój jadłospis, zwracam również uwagę na ładunek glikemiczny posiłków oraz ich kaloryczność. Dla mnie jako cukrzyka, bardzo ważne jest regularne jedzenie. Spożywam 5 posiłków dziennie - 3 większe i 2 mniejsze. Moim filarem w ich przygotowywaniu jest bilansowanie w oparciu o tzw. zasadę zdrowego talerzyka.
Jak wygląda Pani talerz?
Staram się, aby połowę talerza wypełniały niskoskrobiowe warzywa np.: szpinak, papryka, ogórek świeży, pomidory. ¼ talerza to produkty pełnoziarniste np. ryż, makaron, pieczywo, a pozostałą ¼ stanowią źródła zdrowego białka m.in. ryby, drób, strączki. Nie zapominam również o zdrowych źródłach tłuszczu np. orzechach, awokado, oliwie z oliwek. Staram się przemycać warzywa w jak największej ilości posiłków. Moim patentem na zwiększenie objętości owsianki i dodanie do tego posiłku właśnie warzywa, jest starcie cukinii, która absolutnie nie wpływa na pogorszenie walorów smakowych dania, dzięki temu, że jest neutralna w posmaku.
Z osoby mało aktywnej fizycznie stała się Pani przykładem diabetyka w wersji fit. Jakie sporty Pani uprawia?
Zwiększenie aktywności fizycznej to jeden z elementów składających się na mój proces leczenia i utrzymania cukrów w ryzach. Pamiętam pytanie mojej diabetolożki o to, jaką aktywność uprawiam. Było mi niezręcznie, ponieważ nie potrafiłam wskazać prawie żadnej. Staram się, aby mój wysiłek fizyczny był urozmaicony tzn. zimą często jeżdżę na nartach, natomiast wiosną i latem nie schodzę z roweru. Te dwie ulubione aktywności nie powodują też u mnie hipo- czy hiperglikemii, więc jest bosko. Późnym latem i jesienią upodobałam sobie chodzenie po górskich szlakach, ale tutaj już z cukrami różnie bywa, najczęściej mocniej lecą w dół, więc częściej też mierzę poziom glukozy.
Jakie ma Pani rady dla innych cukrzyków, którym trudno zmobilizować się do aktywności?
Na co dzień stosuję kilka zasad, aby jak najwięcej być w ruchu. Rzadko jeżdżę samochodem, rano szybkim krokiem około 15 minut idę na przystanek autobusowy, wysiadam przystanek dalej od pracy, żeby dłużej iść pieszo i po pracy analogicznie. Wieczorem, przed pójściem spać, też staram się jeszcze wyjść na szybki, 30 minutowy spacer. Cukrzycy powinni pamiętać o pomiarach glukozy przed, w trakcie i po wysiłku, a także o tym, że bezwzględnym przeciwwskazaniem do wysiłku fizycznego u diabetyka jest niewyrównana cukrzyca. Ponadto, najodpowiedniejszy jest wysiłek o umiarkowanej intensywności, ćwiczenia rozciągające i aerobowe, jazda na rowerze czy ćwiczenia na basenie.
Wspomniała Pani o dużym wsparciu, jakie otrzymała Pani od męża. Zrozumienie bliskich to jeden z elementów terapii?
Moim zdaniem wsparcie bliskich w procesie leczenia ma ogromne znaczenie. Choroba przecież wkracza do domu chorego i wpływa na życie oraz funkcjonowanie całej rodziny. To też postawa najbliższych przyczynia się do tego, na ile cukrzyk jest w stanie utrzymać chorobę w ryzach. Dla mnie to postawa mojego męża, jego spokój, opanowanie i ogromne zaangażowanie, a także wiara w moje możliwości, dodawały mi sił do działania. Wspólnie zdobywaliśmy wiedzę na temat cukrzycy, jej leczenia i trzymania pod kontrolą. Robiliśmy spis produktów, z którymi się żegnamy, a które witamy w naszej kuchni. Ważne jest, że jemy to samo, tylko w innych proporcjach.
Wspólnie przygotowujecie posiłki?
Jak najbardziej. Muszę też przyznać, że mój mąż bardzo rozwinął swój warsztat kulinarny odkąd cukrzyca zawitała w nasze progi. Dzięki temu, że nasza dieta opiera się na tych samych produktach, jestem spokojna o mój cukier, kiedy mąż szaleje „przy garach”. Niezwykle istotny jest też fakt, że to mój mąż bardzo dbał i dba o aktywne spędzanie naszego wolnego czasu. On, jako sportowiec, mobilizował mnie – jeszcze wtedy Kulkę – do aktywności fizycznej. Teraz to mi zdarza się częściej proponować wspólnie wyjście na szlak, spacer czy narty. Sił dodawało mi również uznanie, jakie widziałam w oczach męża, gdy moje cukry były coraz lepsze, a sylwetka smuklejsza. I – co najważniejsze – ja czułam się świetnie w swojej skórze.