Mama Anna: „Z cukrzycą trzeba się zaprzyjaźnić”

z cukrzycą na co dzień

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

18 listopada 2022
Mama Anna: „Z cukrzycą trzeba się zaprzyjaźnić”

Kolno to mała miejscowość w województwie podlaskim, zamieszkana przez niewiele ponad 10 tys. osób. Znana z tego, że jej burmistrzem jest Andrzej Duda, imiennik prezydenta Polski, co odbiło się szerokim echem w całym kraju. W Kolnie mieszka Anna Sokołowska. Kobieta po trzydziestce, mama dwóch chłopców, chora na cukrzycę typu 1.

Dzieciństwo z cukrzycą

Rok 1997. Mała Ania ma 9 lat, choruje na świnkę. Wtedy zalecenie jest identyczne dla wszystkich dzieci – trzeba nosić okład cieplny na szyi. Dziewczynka stosuje się do tego, co mówią lekarze i rodzice. Mimo to często odwiedza toaletę, pije dużo wody, traci kilogramy. Powinna już dojść do siebie, a objawy nie mijają. Mama Ani jest pielęgniarką. To ona pierwsza podejrzewa u córki cukrzycę. Kiedy stan dziewczynki się pogarsza, Ania trafia do szpitala w Białymstoku. Badanie krwi potwierdza przypuszczenia mamy – cukier na poziomie 380 mg/dl. Lekarze diagnozują cukrzycę.

Dziewczynka na oddziale spędzi dwa tygodnie. Mama cały czas jest przy niej. Jako pielęgniarka zdaje sobie sprawę, że życie całej rodziny diametralnie się zmieni. Razem uczą się, jak wykonywać pomiary cukru, jak powinna wyglądać dieta cukrzyka. Wtedy Ania pierwszy raz słyszy o takich pojęciach jak „insulina” czy „kwasica ketonowa”.

Kolejne badania wykazują, że Ania ma Hashimoto, chorobę autoimmunologiczną, w postaci przewlekłego zapalenia tarczycy. – Umysł małego dziecka nie był w stanie objąć tych wszystkich informacji. Pewnie mama dużo bardziej się denerwowała. Ja nie zapamiętałam tego okresu jako bardzo traumatycznego – opowiada dziś Anna.

Mama – pielęgniarka robi wszystko, aby córka nie musiała rezygnować ze wcześniejszych aktywności. Ania chodzi na basen, gra w koszykówkę. Nie jeździ jedynie na szkolne wycieczki czy biwaki, noc poza domem nie wchodzi w grę. – Cały czas miałam świetne wyniki, dzięki świetnej opiece mojej mamy, która wstawała do mnie dwa razy w nocy. Myślę, że to owocuje do dziś, przekłada się na przykład na bardzo dobrą hemoglobinę.

Ania na nowej drodze życia

Rok 2018. Ania poznaje Grzegorza, który w przyszłości będzie jej mężem. Nie od razu mówi mu o cukrzycy. Stara się tak organizować spotkania, aby nie zobaczył, że kobieta mierzy cukier. Najczęściej robi to, wychodząc do drugiego pokoju. Aż w końcu mężczyzna zauważa pompę insulinową. Pyta, co to za urządzenie. Kobieta udaje, że to telefon. – W końcu mu powiedziałam. Ale dopiero wtedy, gdy zrozumiałam, że to związek „na poważnie”. Każdemu w takiej sytuacji doradzam szczerość od pierwszej chwili. Im więcej czasu mija, tym bardziej człowiek martwi się, jaka będzie reakcja drugiej strony. Ja bardzo wstydziłam się przyznać, że oszukiwałam – opowiada Anna.

Jednak jej partner wykazuje ogromne zrozumienie dla całej sytuacji. Okazuje się, że jego mama też choruje na cukrzycę. Co prawda typu 2, ale temat jest mu znany. Zaczyna Anię dopingować, wspierać. – Była to mądra pomoc. Pewnie dlatego, że wiedział, na czym polega cukrzyca. Nie chciałabym, aby ktoś się nade mną użalał. A tak przeszliśmy nad moją cukrzycą do porządku dziennego – wspomina Ania.

 
 

Szczęśliwa mama

Rok 2022. Ania i Grzegorz mają dwójkę dzieci: 3- letniego Janka i półrocznego Antoniego. – Są dwie daty, które zupełnie zmieniły moje życie. 1 grudnia 2019 i 19 maja 2022. To wtedy chłopcy pojawili się na świecie. Co prawda zdarza się, że nie mam czasu na to, aby zmierzyć sobie cukier. Staram się tego unikać, ale czasem dzieją się rzeczy niezależne ode mnie. Na przykład nagła choroba dziecka – wtedy całkowicie trzeba zmienić plany – mówi młoda mama.

Anna używa pompy, która nie wskazuje poziomu cukru. Musi mierzyć go sama. - Gdy byłam w ciąży, dostałam lepszą pompę, z fundacji Jurka Owsiaka. Jednak po narodzinach chłopców musiałam ją oddać. Teraz jestem na gorszej pompie, myślę o tym, aby zakupić sprzęt o wyższym standardzie. Życie z pompą jest lepsze. Nie trzeba ciągle się kłuć – tłumaczy.

Macierzyństwo zmieniło jej podejście do cukrzycy. Kiedyś bardziej się kontrolowała. Uprawiała różne sporty – biegała, trenowała w siłowni, spacerowała. Był moment, kiedy schudła 26 kilogramów, czuła się świetnie. Jadła regularnie, gotowała zdrowe posiłki. Teraz trudno znaleźć czas na to wszystko. – Moja cukrzyca zeszła na drugi plan. Owszem, na tyle, na ile mogę, staram się dbać o siebie. Ale mam mniej wysiłku fizycznego, po ciąży zostały mi dodatkowe kilogramy. Pewnie dlatego, że często jadam nieregularnie. Zwykle pełny posiłek jem wieczorem, gdy mój mąż wróci z pracy.

 
 

Obawy i marzenia

Ania czasem marzy o pełnej wolności i swobodzie. Ale wie, że gdy chłopcy podrosną, zaczną razem podróżować. Kobieta uwielbia i Bałtyk i Karkonosze oraz Tatry. Ma nadzieję, że dzieci też pokochają te miejsca.

Po swoich doświadczeniach kobieta ma pewną obsesję. – Regularnie sprawdzam poziom cukru u moich synów. Jeżdżę nimi do poradni diabetologicznej i kardiologicznej w Białymstoku. To nic, że muszę pokonać 100 km. Mimo że synowie są zdrowi, nawet przy drobnym przeziębieniu zawsze zastanawiam się, czy to nie jest wina cukrzycy. Cały czas o nich drżę.

Ten strach jest silniejszy od Ani. Mimo że obie ciąże przebiegały prawidłowo. – Zarówno diabetolog jak i ginekolog świetnie o mnie dbali, współpracowali ze sobą. To bardzo ważne w przypadku ciężarnych z cukrzycą. Starszy syn Ani, Janek, wie, że jego mama jest chora. Bardzo interesuje go pompa insulinowa. Czasem wymyśla następującą zabawę – bierze swojego misia, udaje, że nakłuwa mu rączki i mierzy poziom cukru. Dla Anny jest ważne, aby jej synowie byli świadomi w kwestii jej choroby.

Kobieta bardzo docenia postęp technologiczny, jakie dokonał się przez ćwierć wieku. - Teraz z cukrzycą żyje się łatwiej niż kiedyś. Pamiętam, że podczas mojego pierwszego pobytu w szpitalu dostawałam insulinę humulin R i humulin N, małymi strzykawkami. A gdy zepsuł mi się aparat, mój tata musiał jechać do Białegostoku do diabetologa po sprzęt zastępczy. Wtedy nie było możliwości, aby taki aparat kupić w aptece.

Kobieta uważa, że najważniejsze w cukrzycy jest regularne mierzenie cukrów, połączone z umiarkowanym wysiłkiem fizycznym i odpowiednią dietą. - Jeść co 2,5 godziny, w małych ilościach, najlepiej 4 posiłki, maksymalnie 5. Wtedy utrzymuję właściwą wagę i dobre samopoczucie. I obiecuję sobie, że wszystkie te zasady wcielę w życie. Muszę znaleźć na to czas!

 

Powiązane artykuły

Cukrzyca nie pyta, czy jestem zmęczony
Cukrzyca nie pyta, czy jestem zmęczony

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

16 sierpnia 2022
Z cukrzycą i celiakią? My dajemy radę!
Z cukrzycą i celiakią? My dajemy radę!

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

19 lipca 2022
Jesteśmy #silniejsiniżcukrzyca
Jesteśmy #silniejsiniżcukrzyca

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

14 grudnia 2022
Nie taka słodka rodzinka
Nie taka słodka rodzinka

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

26 września 2022
Z pompą i plecakiem w świat
Z pompą i plecakiem w świat

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

27 lutego 2023
„Pani Witaminka” na patrolu
„Pani Witaminka” na patrolu

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

23 maja 2023
Sport w cukrzycy? Oczywiście, ale z głową
Sport w cukrzycy? Oczywiście, ale z głową

Aleksandra Zalewska - Stankiewicz

10 marca 2023

Pobierz naszą aplikację

zawsze pod ręką